Dziś czuję się fizycznie jeszcze gorzej niż wczoraj, z wielką przyjemnością zanurzę się w wannie z książką i wcześniej położę spać. Najpierw jednak postaram się zrobić podsumowanie roku 2010, które robiłam na blogu szafiarskim, ale żeby nie robić bałaganu, to będzie w drugim poście.
Impreza się udała, chociaż było stanowczo za dużo jedzenia, ale chyba lepiej za dużo, niż za mało :). Można było napić się drinków serwowanych przez Połówka, zrobić sobie zdjęcie z wikingiem i popisać się umiejętnościami wokalnymi (albo ich brakiem). Przydałby się nam jeszcze jeden mikrofon :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz